Wiosna to bardzo dobra pora roku na zwiedzanie Słowenii. Od pierwszych dni marca pogoda w Słowenii jest bardzo dobra, zazwyczaj kilkanaście stopni, acz ryzyko kilku deszczowych dni zawsze należy brać pod uwagę.

W tym roku postanowiliśmy “przywitać się z wiosną” trochę szybciej i tydzień przed Świętami Wielkanocnymi wybrać się dłuższy weekend dla Słowenii. Tym razem plan naszej wycieczki obejmował zachodnią część Słowenii, a jej trasa obejmowała kolejno: Bled (hotel Rikli Balance), miejscowość Radovljice (Festiwal Czekolady) wieś Lokev (Kras) i na koniec region Brda (hotel Vila Kozana). Łącznie trzy dni wypełnione wrażeniami, doskonałymi smakami i jeszcze piękniejszymi widokami.

Bled

Bled

Ale od początku – Bled. To prawdziwa turystyczna perełka Słowenii, gdzie nocleg postanowiliśmy spędzić w nowo wyremontowanym hotelu Rikli Balance, obiekcie należącym do jednej z największych sieci hoteli w Słowenii czyli Sava Hotels. Sam hotel z zewnątrz nie wywołuje większych emocji, za to nowe wnętrze, zarówno części wspólne, jak również pokoje – już zdecydowanie tak.

To, co od razu rzuca się w oczy się po wejściu do niego, to ogromny szacunek, jakim Słoweńcy darzą lokalną tradycję. Przejawia się to w architekturze wyremontowanego niedawno wnętrza. Motywy używane przez dziesiątki lat w sztuce regionu, tu zostały użyte w elementach dekoracyjnych, takich jak: framugi drzwi, drewniane elementy wystroju ścian, czy grawery szklanych drzwi wewnętrznych.


Bezpłatnie pomagamy w planowaniu podobnych wyjazdów do Słowenii

Zapraszamy do kontaktu


Zarówno hotelowe zaplecze Wellnes, jak i kuchnia, obsługa, no i oczywiście widok z tarasu na jezioro – wszystko było na ****, a nawet ****+ 😉 Może tylko cena pobytu mogłaby być nieco niższa 😉

Mimo fantastycznych wnętrz Rikli Balance i tak niemal całą sobotę spędziliśmy na spacerach po mieście, 6-kilometrowej trasie wokół jeziora, i po jednej z wizytówek Bledu – Wąwozie Vintgar.

Po niedzielnym śniadaniu z widokiem na Bledski grad – tak na zakończenie wizyty w Bledzie – zaliczyliśmy jeszcze wizytę w kawiarni hotelu Park, gdzie koniecznie z dziećmi zaliczyliśmy po Kremskej Rezinie, czyli oryginalnym, wymyślonym lata temu właśnie w tym hotelu deserze.

Radovljica

Po słodkim wsiedliśmy w samochód i udaliśmy się do pobliskiej Radovljicy, gdzie co roku w połowie kwietnia odbywa się Festiwal Czekolady. Całe stare miasto wypełniały zapachy czekolady i przypraw. W tym roku impreza zgromadziła kilkadziesiąt stoisk, na których prezentowały się zarówno małe wytwórnie, jak i najwięksi słoweńscy producenci. Cała impreza, jak na słoweńskie standardy przystało była kompaktowa, dobrze zorganizowana. Sama czekolada też była smaczna, choć w naszej opinii można znaleźć lepsze wyroby w Polsce. Nie zmienia to faktu, że impreza była absolutnie udana, z widocznym zaangażowaniem organizatorów i wystawców.

Dalej nasza trasa prowadziła nas na południe. Wyjechaliśmy z Radovljicy w doskonałych nastrojach i w porze niedzielnego obiadu dojechaliśmy do regionu Kras, gdzie w Lokev odwiedziliśmy naszego starego przyjaciela, Andreja Muhę. To doskonały restaurator, którego rodzina już od 11 pokoleń prowadzi restaurację oraz pensjonat. Samo Lokev to mała wioska tuż przy granicy z Włochami. I kiedy na jej ulicach panował wiosenny spokój i cisza, to w lokalu Andreja Muhy było gwarno i tłoczno. Doskonałe regionalne jedzenie, fantastyczna rodzinna atmosfera.

Brda

Po obiedzie skierowaliśmy się do ostatniego punktu naszej wizyty, czyli regionu Brda. Cała droga zajęła nam niespełna godzinę. Optymalnym rozwiązaniem jest podróż autostradą wzdłuż Doliny Wipawskiej wraz z ostatnim etapem prowadzącym przez Włochy.
Znawcy win wiedzą, że słoweńskie wina są doskonałe, a region, do którego jedziemy to jeden z większych.

Brda, a właściwie Goriśka Brda (Gorickie Wzgórza) to jeden z regionów, do których mamy najwięcej sympatii. Piękne, zielone wzgórza pokryte winoroślami. Malownicza architektura, wąskie uliczki. Wszystko to uzupełnione śródziemnomorskim klimatem, który bez wątpienia jest jednym z elementów, jakie składają się na tutejsze doskonałe wina.

Zatrzymaliśmy się w zaprzyjaźnionym hotelu Villi Kozana. To niewielki hotel o klasie turystycznej, czysty i zadbany. Od dwóch lat prowadzi go Brazylijczyk Jimmi, który postanowił sprzedać część swojej plantacji kawy i zamieszkać w Słowenii. Ciepła, wręcz rodzinna atmosfera jest bez wątpienia magnesem, który sprawia, że turyści do niego wracają.

Wieczór po przyjeździe spędziliśmy w towarzystwie Tomasza Princica, miejscowego producenta doskonałych win, w tym z lokalnego szczepu Rebula (Region Brda słynie z białych win). Mieliśmy przyjemność spróbować nowego wina – tym razem czerwonego – Michael Noir.

Poniedziałkowy poranek to śniadanie z pięknym widokiem na winnice, które było doskonałym finałem naszego długiego weekendu w zachodniej Słowenii.


Bezpłatnie pomagamy w planowaniu wyjazdów do Słowenii

Zapraszamy do kontaktu


Region Brda w Słowenii